Randka z Panem Bogiem, czyli krakowski Mercy Festival
Kraków w połowie lipca przygotowywał się do Światowych Dni Młodzieży nie tylko materialnie i logistycznie, ale przede wszystkim duchowo. Tydzień przed spotkaniem młodych z całego świata w bazylice Mariackiej i na Rynku Głównym odbył się Mercy Festival.
Ś, czyli świat
Festiwal Miłosierdzia rozpoczął się 18 lipca. Przez siedem dni wierni spotykali się, by wspólnie się modlić i słuchać konferencji dwóch ojców dominikanów – Tomasza Nowaka i Adama Szustaka. Dlaczego postawiliśmy akurat na tych charyzmatycznych duchownych? Wybór był dla nas prosty. Byliśmy pewni, że jako jedni z lepszych kaznodziejów i ewangelizatorów w kraju udźwigną odpowiedzialność poprowadzenia rekolekcji nie tylko w kościele, ale i na scenach Rynku. I jak można było przewidzieć – poradzili sobie świetnie, a bazylika Mariacka każdego dnia szczelnie wypełniała się ludźmi.
A przybyli oni z całego świata, bo ze względu na obecność w stolicy Małopolski wolontariuszy oraz pierwszych pielgrzymów ŚDM w mszach świętych i uwielbieniach uczestniczyło codziennie około tysiąca osób. Wśród nich, oprócz licznie zgromadzonych Polaków z Krakowa, ale i z innych części kraju, znaleźli się wierni ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Hiszpanii, Włoch, a nawet Indii czy Brazylii. Spotkaliśmy również mieszkańców Polonii – m.in. z Niemiec czy Wielkiej Brytanii, którzy z wielkim wzruszeniem przyjmowali nie tylko słowa ojców, ale także samo spotkanie z rodakami.
Ze względu na niezwykłą mieszankę kultur i środowisk podczas festiwalu panowała atmosfera wspólnoty i szczególnej bliskości. Jako wolontariusze często spotykaliśmy się z ludźmi w różnym wieku, którzy wcześniej nie słyszeli o Mercy Festival, przychodzili ze sceptycyzmem, a wychodzili wzruszeni. Wiele osób dzieliło się swoimi przeżyciami duchowymi, zapewniając nas jednocześnie o modlitwie. Festiwal prowadzony był w dwóch językach: po polsku i po angielsku, zgodnie z duchem nauczania ojca Szustaka, który dba o tłumaczenia swoich internetowych rekolekcji. Dodatkowo w ramach Festiwalu Miłosierdzia codziennie od 6 rano do 19 można było przystąpić do sakramentu spowiedzi w języku polskim lub angielskim. Chętnych w kolejkach do konfesjonału nie brakowało przez cały dzień.
D jak dni
Mercy Festival rozpoczął się niemal równocześnie ze Światowymi Dniami Młodzieży, ale podczas tzw. dni w diecezjach, podczas których pielgrzymi ze świata odwiedzali wszystkie oprócz krakowskich diecezje. Rekolekcje przeznaczone były dla krakowian, by mogli się przygotować na ŚDM, ale też dla pierwszych wolontariuszy ŚDM, aby w wolnym czasie mogli razem z innymi młodymi ludźmi wielbić Boga.
Podzieliliśmy festiwal na dwie części. Pierwsza, trwająca od poniedziałku do czwartku, składała się codziennie z tych samych elementów: adoracji w ciszy, mszy świętej, konferencji i uwielbienia prowadzonego na zmianę przez dwa zespoły: w poniedziałek i wtorek była to grupa Owca, a w środę i czwartek – niemaGOtu. Radosny śpiew i taniec w czasie uwielbień przyciągał jak magnes i młodych, i tych trochę starszych.
Czwartek był dniem przejściowym – odbyła się jeszcze msza święta, ale zaraz potem przenieśliśmy się na scenę przed bazyliką. W piątek, 22 lipca, całkiem zmieniła się forma festiwalu – wydarzenia główne przeniosły się na Rynek, gdzie koncert zagrał New Life’m, a potem po zmroku odbyło się uwielbienie przeplatane słowem o. Adama i o. Tomasza. Prawdziwym odkryciem okazał się zespół Owca, który wciągał uczestników festiwalu i przypadkowych przechodniów, aby wspólnie – według tytułu pierwszej płyty grupy – oddawali Bogu Chwały. Jak mówiło nam później wielu uczestników, takich wielbień Kraków do tej pory nie widział. A już na pewno nie na samym Rynku Głównym.
Z kolei w sobotę i niedzielę na głównej scenie festiwalowej ustawionej po przeciwnej stronie Sukiennic pojawili się: zespół Exodus 15, artyści rzeszowskich koncertów Jednego Serca Jednego Ducha i na koniec – ponownie grupa niemaGOtu. Do głoszących dominikanów na scenie dołączali Marek Filar – profesjonalny prezenter, który zagrzewał publiczność do tańca i śpiewu, czy malezyjska grupa taneczna, której uczestnik dał też świadectwo nawrócenia. Gościem specjalnym był kardynał Stanisław Dziwisz i krakowski biskup pomocniczy ks. Grzegorz Ryś. Połączone siły artystów i kaznodziejów, a także klaskająca w dłonie, podskakująca i rozmodlona publiczność pokazały miastu, co znaczy prawdziwa chrześcijańska radość, udowadniając, że katolik nie powinien być smutnym człowiekiem. W liczącym kilka tysięcy tłumie powiewały flagi państw ze wszystkich kontynentów.
M, czyli młodzież i miłosierdzie
Przez cały czas trwania rekolekcji ojcowie przypominali o tym, że ŚDM to nie tylko dobra zabawa czy okazja do poznania ludzi z każdego zakątka ziemi, ale przede wszystkim manifestacja wiary, udowodnienie światu siły Kościoła, zwłaszcza młodego. Szczególnie przez pierwsze trzy dni rekolekcji dominikanie starali się wpoić zebranej młodzieży, że ŚDM ma być jak szczególna „randka” z Panem Bogiem i tylko od nich zależy, czy będzie ona początkiem długoletniego „związku”. Jak podsumował o. Szustak: „Pierwszego dnia Pan Bóg obiecał nam, że będzie WIĘCEJ, niż się spodziewamy. Wczoraj zapewnił, że będzie INACZEJ, niż myślimy, a to wszystko po to, żeby nam dzisiaj powiedzieć, że to wszystko będzie OWOCNIEJSZE – w skrócie… WIO!”. Odwołując się do słów obydwu ojców, trzeba tylko zasiąść u stóp Jezusa i słuchać Go jak biblijna Maria, której postać przypomniał o. Nowak. Ojcowie, przytaczając kilka zabawnych anegdot z własnego życia, zapewnili, że Bóg znajdzie każdego z nas, bo marzy jedynie o byciu blisko człowieka.
Podczas koncertów uwielbieniowych obok bazyliki Mariackiej rekolekcjoniści przedstawiali świadectwa dotyczące ich własnej młodości, życia w grzechach, relacji z innymi ludźmi czy pracy nad słabościami, by udowodnić zebranym, że Bóg czeka na nawrócenie każdego z nas i każdemu jest gotowy okazać swoje bezgraniczne miłosierdzie. Według słów o. Adama: „Nawet jeśli masz najszersze serce świata, to ono i tak jest ciaśniejsze niż to, co ma dla nas Bóg”. Słychać było entuzjastyczne oklaski i widać było łzy wzruszenia.
Życie po „randce”
Ojcowie głoszący szczególnie zachęcali nas, by nie zatrzymywać się na tym, co przeżyjemy w czasie ŚDM, ale by spotkanie z młodzieżą z całego świata wydało kolejne owoce już po jego zakończeniu. Wspólnoty bazyliki Mariackiej przez wszystkie dni Mercy Festival, a także już w trakcie centralnych wydarzeń ŚDM zachęcały do konkretnych czynów, a raczej uczynków miłosierdzia, poprzez akcję „Modlitwa za modlitwę” (ang. „Prayer Exchange”). Chętni spisywali swoją intencję, wrzucali do koszyka i losowali sobie kartkę z intencją innej osoby. Na kartce z intencją można było zostawić również swój adres e‑mailowy, by osoba modląca się za nas mogła nawiązać z nami kontakt, podziękować za dotychczasową modlitwę i zapytać o jej owoce. Wiele osób chętnie zostawiało swój kontakt, niektórzy z nas dostali już nawet odpowiedzi. Akcja spotkała się z bardzo dużym odzewem – swoje intencje zostawiło kilka tysięcy osób (akcja liczenia trwa) – i niezwykle pozytywnym odbiorem. Uczestnicy polecali sobie nawzajem akcję, dochodziło też do zabawnych incydentów. Niektórzy, zwłaszcza obcokrajowcy, dziwili się, że mogą wziąć udział bez uiszczania żadnych opłat, zyskując dzięki temu modlitewne wsparcie. Podczas koncertów na Rynku akcja modlitewna zamieniła się w spontaniczną ewangelizację w tłumie. Do wolontariuszek rozdających kartki z intencjami dołączyła grupa zakonników. Dzięki temu o akcji dowiedziały się tłumy zgromadzone na Mercy Festivalu. Do inicjatywy przyłączył się również ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz, wrzucając do koszyka swoją prośbę.
Zależało nam – organizatorom i 90-osobowej grupie wolontariuszy kościoła Mariackiego – przede wszystkim na zorganizowaniu dużego religijnego wydarzenia w samym centrum Krakowa, które duchowo pobudzi młodzież w okresie przed ŚDM. Efekt udało się osiągnąć – w Mercy Festivalu wzięło udział kilkanaście tysięcy osób z całego świata. Wierzymy, że ten niezwykły czas wspólnoty i jedności na pewno zaowocuje niejedną dobrą inicjatywą, nie tylko w bazylice Mariackiej, ale wszędzie tam, gdzie pójdziemy.
Marta Gorczowska